Siedzę sam przed telewizorem
Moje oczy, oczy są już chore
I znowu czuję, czuję jej dotyk
I znowu czuję, że...
Rzeczywistość mnie przytłacza
Jest jak ciasna zimna klatka
Której pręty obejmują mnie
Rzeczywistość na me skronie
Kładzie swoje zimne dłonie
I całować, całować mnie chce
Ref.
Ona co dzień, co dzień … całować mnie chce (x4)
Rzeczywistość mnie przytłacza
Jest jak ciasna zimna klatka
Której pręty obejmują mnie
Rzeczywistość tak jak kat
Ścina słowa mnóstwem kłamstw
Pozostawia na poduszce łzy
Ref.
Ona co dzień, co dzień … całować mnie chce (x4)
Ja uciekam, ona goni i wyciąga swoje dłonie
Woła do mnie, chodź obejmij mnie
Wciąż próbuję od niej uciec i nie mogę się odwrócić
Bo zacznie znów całować mnie
To tylko chwila i zaraz mi to minie
Mój mózg jest teraz zanurzony w formalinie
Oczy zamykam kurtyna już zapada
Leżę na deskach a głos twój podpowiada
Ref.
Wstań, wstań oprzytomnij i dalej walcz
Wstań, wstań unieś głowę swoją jeszcze raz
10, 9 co to za dziwne cyfry?
8 i 7 co mi się jeszcze przyśni?
6, 5, 4 no co to za numery?
3, 2, 1 i co się dzieje? Nie wiem
Ref.
Wstań, wstań oprzytomnij i dalej walcz
Wstań, wstań unieś głowę swoją jeszcze raz
A ja już jestem na przepięknej łące
Nade mną chmury i piękne świeci słońce
Dotykasz mnie i dobrze tak się czuję
I słyszę że w oddali tłum skanduje:
Ref.
Wstań, wstań oprzytomnij i dalej walcz
Wstań, wstań unieś głowę swoją jeszcze raz
Ciągną za sznurek a ty unosisz swoje dłonie
Puszczają sznurek a ty pochylasz się
Masz z drewna głowę i niczego nie zrozumiesz
Nie wiesz że co dzień kłamstwem karmią cię
Więcej, więcej, więcej kłamstw
Ty uwielbiasz w tym spektaklu grać
Więcej, więcej, więcej kłamstw
Aby spektakl wiecznie trwał
Ref.
Wiecznie trwał i nie odsłaniał prawdy
By płodził kłamstwo każdy dzień
Byś nie ujrzała że tak naprawdę
To nie ma cię
Ciągną za sznurek a ty zakrywasz swoje usta
Puszczają sznurek powieki zamykają się
Masz z drewna głowę i niczego nie zrozumiesz
Dlatego co dzień kłamstwem karmią cię
Więcej, więcej, więcej kłamstw
Ty uwielbiasz w tym spektaklu grać
Więcej, więcej, więcej kłamstw
Aby spektakl wiecznie trwał
Ref.
Wiecznie trwał i nie odsłaniał prawdy
By płodził kłamstwo każdy dzień
Byś nie ujrzała że tak naprawdę to nie ma cię
Patrzysz w lustro widzisz swą drewnianą twarz
W swoich ustach czujesz ciągle drewna smak
Uwaga bo nadchodzi
Już słychać jej równy na krok
Będzie prosto w serce godzić
I łagodny na przy tym wzrok
Ona nie bierze jeńców
Bezwzględna i drapieżna
Delikatnie gładzi włosy
I wyrywa serca
Niewinna, delikatna
Nie, to tylko są pozory
Jednym pocałunkiem
Sprawi, że będziesz chory
Ona nie bierze jeńców
Bezwzględna i drapieżna
Delikatnie gładzi włosy
I wyrywa serca
Ref.
Już ciebie dogoniła
Już palce swoje wbija
A ty poddajesz się
Ty patrzysz w piękne oczy
Lecz nie masz świadomości
Że już po tobie jest
Miłość
Zbudowałem sobie wielkie skrzydła
Przemyślałem wszystko i skonstruowałem tak
Że gdy tylko rozprostuję ręce
Mogę unieść się jak ptak
Jeśli chcesz, możesz to zobaczyć
Dzisiaj wejdę na najwyższy blok
A potem będę leciał pośród chmur
Zaraz po tym jak wykonam skok
Ref.
Jak Ikar spadam w dół
Nie mogę unieść się
Skrzydła pękły mi na pół
Coś zrobiłem źle
Od ludzi co łatwo idą na noże
Uwolnij nas Boże
Od tych co mamią w telewizorze
Uwolnij nas Boże
Co w imię Twoje spowiadają
A sami wciąż kłamią
Co mają sygnety na swoich rękach
I chodzą w sukienkach
Ref.
Oto najświętszy sakrament
Opłata za abonament
Oto najświętszy sakrament
Amen
Od ludzi co chcą nam nałożyć obroże
Uwolnij nas Boże
Co przed kamerami się modlą w pokorze
Uwolnij nas Boże
Co słów Twoich nie słuchają
Bo ich nie uznają
Co chcą zaspokoić tylko swe żądze
I dostać pieniądze
Ref.
Oto najświętsza ofiara
W złotówkach, euro, dolarach
Oto najświętsza ofiara ...
Strzeżcie się uczonych w piśmie
Którzy mają długie szaty
Co chcą wciąż być uwielbiani
Co chcą mieć władzę nad nami
Mają krzesła w synagogach
Pierwsze miejsca też na ucztach
I na pokaz jest ich wiara
Czeka ich surowa kara
Ref.
Oto najświętszy sakrament
Opłata za abonament
Oto najświętszy sakrament
Amen
A website created in the WebWave website builder